Ułatwienia dostępu

Przejdź do głównej treści

Wyklęci, ale Niezłomni. Szydłowiec pamięta.

Drukuj
Opublikowano: 04 marzec 2014

Żołnierze WyklęciW Parku Niepodległości przy ulicy Kościuszki i na kwaterach wojskowych szydłowieckiego cmentarza mieszkańcy Szydłowca uroczyście oddali cześć Żołnierzom Wyklętym, których święto przypada w dniu 1 marca.

Po wielu latach starań historyków i rodzin poległych i pomordowanych w ubowskich więzieniach, w 2011 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił ten dzień Narodowym Świętem Pamięci Żołnierzy Wyklętych – żołnierzy i funkcjonariuszy Podziemnej Polski, którzy po kapitulacji Niemiec i zajęciu Polski przez wojska sowieckie, zgodnie ze złożoną przysięgą nadal walczyli o pełną niepodległość. Tych, którzy nie zginęli w walce, skazywano na śmierć i długoletnie więzienie w pokazowych procesach i nazywano bandytami. Szacuje się, że po wojnie śmierć poniosło ponad 20 tys. "Żołnierzy Wyklętych". Ostatni z nich, Józef Franczak ps. "Lalek", został zastrzelony przez UB dopiero 21 października 1963 roku.

Byli wśród nich wybitni generałowie, jak dowódca Kedywu AK Emil Fieldorf "Nil" , oficerowie jak rotmistrz Witold Pilecki – jeden z najdzielniejszych żołnierzy II wojny światowej, dobrowolny więzień Auschwitz, który zorganizował tam ruch oporu i zbiegł z obozu, by dać świadectwo temu, co się tak działo. Byli wśród nich harcerze, żołnierze powstańczego batalionu "Zośka", jak Jan Rodowicz "Anoda", legendarni "cichociemni" jak mjr Hieronim Dekutowski "Zapora", mjr Zygmunt Szendzialarz "Łupaszko", czy legendarny podhalańczyk – por. Józef Kuraś "Ogień". Byli także chłopcy i dziewczęta z organizacji niepodległościowych jak 17 – letnia sanitariuszka Danuta Siedzikówna "Inka", rozstrzelana w ubeckiej piwnicy w 1946 roku, byli bohaterscy piloci broniący nieba Londynu jak as myśliwski mjr. Stanisław Skalski, który wiele lat spędził po wojnie w celi śmierci. Było wielu zwykłych żołnierzy, o których niewielu już dziś pamięta, a którzy do końca spełnili swój obowiązek. Byli wśród nich także mieszkańcy Szydłowca i okolic.

Od 2011 roku Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest z inicjatywy burmistrza Szydłowca Andrzeja Jarzyńskiego jednym ze świąt na stałe zapisanych w kalendarzu miejskich uroczystości. Obchodzono je w tym roku dopiero w poniedziałek, by mogło w nim wziąć udział jak najwięcej młodych ludzi; gdyż to do nich i ich historycznej świadomości i pamięci adresowane jest to święto.

W Parku Niepodległości, przy pomnikach żołnierzy Państwa Podziemnego i poległych w Katyniu, wartę honorową zaciągnęli szydłowieccy Strzelcy. Obecni byli przedstawiciele samorządu miasta i gminy z Burmistrzem Andrzejem Jarzyńskim, radni z przewodniczącą Rady Miejskiej Krystyną Bednarczyk, przedstawiciele samorządu powiatowego, kombatanci Światowego Związku Żołnierzy AK, członkowie stowarzyszeń i zrzeszeń obywatelskich, a przede wszystkim młodzież – uczniowie szydłowieckich szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Obecni byli także przedstawiciele rodzin Żołnierzy Wyklętych – m.in. Lidia Busiakiewicz, Zofia Stefańska, Henryka Giszko, Wiktor Cielecki. Modlitwę za spokój duszy Poległych odmówił ze zgromadzonymi ksiądz Adrian Jakubiak. Tomasz Krzemiński w swoim przemówieniu przypomniał tych "Wyklętych" - mieszkańców Szydłowca i okolic, którzy oddali życie za wolną Polskę. Pod pomnikami oddano im hołd składając kwiaty i pochylając sztandary szkół i organizacji.

Zgromadzeni udali się następnie na cmentarz, gdzie złożono wiązanki pod pomnikiem poległych w 1939 roku i żołnierzy Armii Krajowej. Najstarszy członek Miejskiej Orkiestry Dętej, Marian Nowak zagrał na trąbce wojskowy sygnał na cześć poległych "Śpij, Kolego". Na zakończenie burmistrz Andrzej Jarzyński, podziękował zgromadzonym, a zwłaszcza młodzieży, za pamięć i godną postawę patriotyczną.

Przemówienie wygłoszone przez Tomasza Krzemińskiego:

Szanowni Państwo, droga Młodzieży!

W roku 2011 ustanowiono dzień 1 marca świętem państwowym jako Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. W wąskim rozumieniu to polscy żołnierze konspiracji niepodległościowej, którzy nie złożyli broni, gdy po wojnie pojawił się nowy okupant razem z jednostkami NKWD. Chodzi tu głównie o formacje akowskie i poakowskie, narodowe zjednoczenia wojskowe i Narodowe Siły Zbrojne. Natomiast w szerszym rozumieniu to działacze podziemia politycznego czyli przedstawiciele sanacji, Stronnictwa Narodowego, ale także stowarzyszenia młodzieżowe.

Zatem nie tylko żołnierze, ale i politycy, którzy w latach 1944 – 1956 sprzeciwiali się zniewoleniu Polski. Wszyscy oni w warunkach ekstremalnie niekorzystnych kontynuowali lub podjęli walkę zbrojną oraz polityczną z nowym okupantem – Związkiem Sowieckim – i zainstalowanymi w kraju przez Stalina polskimi komunistami.

Ta walka była beznadziejna, ale podjęcie jej wyrażało niezłomną wolę Polaków bycia wolnymi. Zawiedli nas sojusznicy. Anglosasi, w Teheranie, Jałcie i Poczdamie zgodzili się z polityką faktów dokonanych prowadzoną przez ich sojusznika ze wschodu. Ofiarą tej uległości padła znaczna część historycznej Europy – chrześcijańskiej, demokratycznej i wolnej. W imię zasad i wartości walczyli dalej żołnierze Armii Krajowej od kresów wschodnich po zachodnie części Polski, w ramach Delegatury Sił Zbrojnych czy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. W imię niezbywalnych wartości w lasach nadal formowały się oddziały partyzanckie. Przez wiele dziesięcioleci trwającego w Polsce zniewolenia komunistycznego żołnierze ci oraz oficerowie byli wyklęci. Mieli być wyklęci na zawsze. Ale klątwa została zdjęta. Z naszego terenu również zginęło z rąk komunistycznego systemu trzech żołnierzy Armii Krajowej. Byli to:

  • Józef Stankiewicz, ps. "Zenit" z Ciepłej, stracony w sierpniu 1946 roku, uniewinniony i rehabilitowany postanowieniem Sądu Wojewódzkiego w Radomiu z dnia 11 grudnia 1991 roku;
  • Ryszard Szeloch, ps. "Kruk" z Sadku;
  • Stanisław Stefański, ps. "Sowa" z Sadku. Obaj zostali straceni 31 stycznia 1949 roku.

Na zakończenie chciałbym przeczytać wiersz Artura Oppmana, który doskonale podsumowuje poświęcenie Żołnierzy Wyklętych i naszą pamięć o Nich:

To, co przeżyło jedno pokolenie,
Drugie przerabia w sercu i pamięci;
I tak pochodem idą cienie... cienie...
Aż się następne znów na krew poświęci!

Wspomnienie dziadów pieśnią jest dla synów,
od Belwederu do śniegów Tobolska,
I znów przez wnuków grzmi piorunem czynów...
Pieśń... czyn... wspomnienie - to jedno. To Polska!

{phocagallery view=category|categoryid=835|limitstart=0|limitcount=12}