Ułatwienia dostępu

Przejdź do głównej treści

Nekropolie cz.2

Opublikowano: 06 listopad 2021

Dawniej, tak jak w innych miastach i parafiach, zmarłych grzebano w pobliżu kościołów. Taką rolę pełnił również kościół św. Zygmunta – w jego murach chowano właścicieli miasta i mieszkańców zasłużonych dla miasta, a przy kościele pozostałych.

2 listopada pisaliśmy o nekropoliach znajdujących się w szydłowieckim kościele. Dzisiaj chcielibyśmy przytoczyć historię tych, które znajdują się poza murami kościoła, na dawnym cmentarzu. Do dzisiaj zachowało się kilka płyt nagrobnych wmurowanych w budynki przykościelne, jednak nie jest stwierdzone, czy wcześniej płyty były zwykłymi nagrobkami, czy też znajdowały się w murze okalającym kościół.

Pierwszym z omawianych nagrobków, będzie ten należący do jednego z miejscowych proboszczów, Kazimierza Owsianego Orłowskiego. Epitafium jest ciekawym przykładem późnobarokowej kamiennej rzeźby sepulkralnej. Umiejscowienie tego nagrobka nie jest wcale przypadkowe, gdyż duchowny ze świadomością wybrał zewnętrzną ścianę apsydy przed ogrójcem, który jest najdogodniejsza częścią cmentarza. Była to pewnego rodzaju nagroda, którą udzielił sobie proboszcz za hojność w ozdabianiu domu Bożego – wyryte jest to w inskrypcji. Ta informacja, połączyła się dalej z zapewnieniem, iż „do tego świętego domu zasłużony i w chwale powędrował z tego padołu nieszczęścia” 31 marca 1767 po 72 latach pracowitego i uczciwego życia. Co ciekawe w tekście epitafium znajdziemy zapewnienie, że wykazywał się on „szczodrobliwością dla biednych”. Cmentarz kiedyś pełnił funkcję miejsca azylu dla bezdomnych, a umieszczając ten napis w epitafium, mógł spodziewać się od nich, zadośćuczynienia w postaci modlitwy zadusznej.

Ksiądz Wiśniewski pisze o nim, że zakończył spór z właścicielem zamku księciem Leonem Radziwiłłem „otrzymawszy od Stolicy Apostolskiej (1745 r.) pozwolenie na zakupienie dla plebanii Woli Korzeniowej w zamian za ulicę zwaną Rynek Plebański. Ostatecznie nabył Świerczek, uwolnił te wsie od ciężarów i obsadził kolonistami”.

Ksiądz Orłowski za własne pieniądze kupował dla parafii pola, kamienicę, wybudował mansjonarzom mieszkanie, zapewnił wyższe dochody „niepodzielnie odbieraną dziesięciną”, „utrzymywał ich przy własnym stole i zaopatrywał w potrzebie”. Wspierał finansowo kolegiaty sandomierską i kielecką, pijarów i bernardynów w Radomiu, kapucynów w Rościadowie. Dzięki pieniądzom kanonii sandomierskiej zbudował i wyposażył kościół w Turbi. Na remont kościoła szydłowieckiego wydał 45 000 złotych własnych pieniędzy.

Przechodząc dalej, znajdziemy epitafium należące do kolejnego proboszcza tej parafii, Józefa Gawdzickiego. Mamy nadzieję, że nazwisko wydaje się już znajome, ponieważ należało ono do żony Mikołaja Radziwiłła – Anny z Gawdzickich Radziwiłłowej, siostry księdza Józefa.

Ksiądz Józef Gawdzicki Proboszcz Szydłowiecki Kanonik Inflandzki żyjąc
lat 66 zarządzał kościołem tutejszym lat 13 usprawiedliwiony przed Bogiem
i ludźmi umarł dnia 3 lutego roku 1808

Ksiądz Gawdzicki był najstarszym synem kuchmistrza Czartoryskich Franciszka Gawdzickiego. Wychowywał się w Warszawie, tak jak rodzeństwo Maria, Feliks i Franciszki wychowali się w pałacu Augusta Czartoryskiego na Krakowskim Przedmieściu. W zakrystii zachował się portret księdza Gawdzickiego. Przedstawia go jako młodego, przystojnego bruneta w stroju kanonika z książką w ręce. Zgon „Praepo-situram Szydłovecensis Perillustris Josephus Gawdzicki” został zapisany w „Raptularzu zmarłych parafii Szydłowiec”.

Jednak nie tylko nagrobki księży zachowały się do dzisiejszych czasów. Wśród nagrobków można znaleźć jeden z najciekawszych: epitafium należące do Doroty Strzembeszówny Ninkowskiej z Damniowic, która zmarła w 1677 roku. Płaskorzeźba i uzupełniająca ją inskrypcja wbudowane były w mur okalający cmentarz parafialny. Zmarła ukazana w typowy dla epoki sposób – jako klęcząca pod krzyżem, nad którym w trójkątnym szczycie umieszczono Jastrzębiebiec. Z prawego boku Chrystusa tryskała krew zbierana przez anioła do trzymanego przez niego kielicha. Epigraficzny tekst przybliżał okres życia siedemdziesięciotrzy letniej szlachcianki, zgodnie z zaleceniami popularnych wówczas podręczników „dobrego umierania”.

Na podstawie: Urban J., Kowalski W., Szydłowiec. Miasto na kamieniu, Urząd Miejski w Szydłowcu

Autor tekstu: K. Majstrak